Z niewydolnością
serca da się żyć!
Zamknij menu
Odcinek 1
Aktualnie oglądaszOdcinek 2
Aktualnie oglądaszOdcinek 3
Aktualnie oglądaszOdcinek 4
Aktualnie oglądaszOdcinek 5
Aktualnie oglądaszOdcinek 6
Aktualnie oglądaszOdcinek 7
Aktualnie oglądaszMoja historia życia z niewydolnością serca
Luty 2013 r.
Wszystko zaczyna się od zapalenia płuc, później pojawia się podejrzenie astmy. W końcu po kilku miesiącach od pojawienia się pierwszych problemów, ujawnia się kardiomiopatia rozstrzeniowa.
Czerwiec 2013 r.
Od ponad dwóch tygodni przebywam w szpitalu w okresie dekompensacji. Zdaję sobie sprawę z moich problemów, jednak prawdziwe „życie z niewydolnością serca” zaczyna się w trakcie rozmowy z panią psycholog, która wprowadza mnie w świat transplantacji serca...
Moja „przygoda” z niewydolnością serca zaczęła się dość niespodziewanie. Wcześniej nic nie zwiastowało problemów. Nie było bólu serca, ciśnienie – choć mierzone okazjonalnie – zawsze w normie. Żyłem aktywnie. Do pracy jeździłem rowerem, a jeśli nie jeździłem do pracy – wybierałem się na długie wycieczki. Średnio 15-20 km dziennie. I właśnie ten rower, te przejażdżki pokazały mi pierwsze symptomy zbliżających się problemów.
Wiadomość o chorobie przyszła niespodziewanie. Właśnie skończyłem 40 urodziny, pracowałem za granicą – fizycznie. Najpierw zacząłem przybierać na wadze, później pojawiła się olbrzymia słabość i senność. Zacząłem się szybko męczyć, co niezwykle utrudniało mi pracę, dlatego zdecydowałem się szukać pomocy u lekarza. Trafiłem do szpitala, gdzie okazało się, że serce jest niewydolne. Już wtedy pierwszy raz lekarze zasugerowali, że być może konieczny będzie przeszczep. Po wdrożeniu leczenia opuściłem szpital i wróciłem do pracy. Do Polski przyjechałem po kilku latach od diagnozy i od razu zgłosiłem się do lekarza. Mój stan był już ciężki, często trafiałem do szpitala, lekarze potwierdzili wcześniejszą diagnozę i zostałem zakwalifikowany do przeszczepu. Musiałem zacząć dbać o siebie, zmieniłem styl życia i dietę. Pomogło. Kiedy zaczynałem leczenie nie miałem siły wejść po schodach czy posprzątać mieszkania. Teraz robię to bez problemu. Wiadomo, są gorsze momenty, nadal czekam na przeszczep serca. Marzę o tym, by jeszcze wrócić do pracy.